Richardson zwycięzcą Europe’s Strongest Man 2025 – historia, treningi i powrót

Europe’s Strongest Man 2025: Richardson – król powraca!
To był wieczór, który Luke Richardson zapamięta na długo. Zrobił dokładnie to, co zapowiadał – wbił się na tron Europe’s Strongest Man 2025 i nie zostawił złudzeń, kto rządzi w tym zestawieniu.
Zero wątpliwości – Richardson miał to zaplanowane
Po zawodach mówił wprost: „Nikt dziś nie miał ze mną szans.” I trudno się z tym nie zgodzić. Od pierwszej konkurencji kontrolował sytuację, był pewny siebie, ale nie arogancki. Przemyślane tempo, brak szarżowania – doświadczenie zagrało tu kluczową rolę.
Powrót po ciężkich latach
Richardson w swojej wypowiedzi poruszył coś, co wielu zaskoczyło: „Miałem pięć poważnych zabiegów w ostatnich latach. Wielu ludzi skreśliło mnie już dawno.” Tymczasem wrócił – silniejszy niż kiedykolwiek. Pokazał, że nie tylko jest w formie, ale że ma coś jeszcze: mentalność mistrza.
„Niektóre występy są wyjątkowe. Niektóre wieczory są wyjątkowe. To był jeden z tych wieczorów.”
Historia zatoczyła koło
Wychowany w Harrogate, niedaleko Leeds, Richardson wspomniał, jak jako osiemnastolatek oglądał triumf Eddiego Halla i „Wodza” – Hafthora Björnssona. Marzył wtedy, żeby kiedyś stać na ich miejscu. Dziś mówi: „Całe życie przejeżdżałem obok tej areny. A teraz jestem jej królem.”
Mistrz z krwi i kości
Ten tytuł nie przyszedł znikąd. Richardson to nie tylko kawał gościa z potężnym dźwigiem. To sportowiec, który potrafi złożyć w całość głowę, ciało i determinację. Wielu mówiło, że powinien był wygrać już w 2020 roku. Teraz nie ma już żadnych wątpliwości – jest Europe’s Strongest Man 2025.
Garść ciekawostek
- Luke pochodzi z Harrogate (Wielka Brytania)
- Był czołowym zawodnikiem trójboju siłowego, zanim przerzucił się na strongmana
- Ma imponujące rekordy siłowe – martwy ciąg ponad 400 kg
- Przeszedł pięć operacji, ale wrócił w wielkim stylu
- Lubi kontakt z fanami – jest bardzo aktywny w social mediach
Na koniec
„I’ll keep proving it. I’m the champ again.” – powiedział po zawodach. I wiecie co? W pełni zasłużył, by tak o sobie mówić.